wtorek, 16 grudnia 2014

Bułeczki, karteczki i pierniczki czyli coraz bliżej święta

W poprzedni wtorek słuchałam w radiu audycji "Matka Polka-Feministka". Tematem przewodnim było pytanie, czy można zabierać dziecko na koncerty/wydarzenia kierowane do dorosłych. Jednak bardziej zainteresowało mnie o kim opowiadała bohaterka reportażu. Mówiła mianowicie o swojej córce Łucji, którą zabrała na koncert szwedzkiego chóru odwiedzającego Warszawę z okazji obchodów dnia św. Łucji. Oraz innych, kultywowanych przez nią od narodzin córki tradycjom (szwedzkim) związanym z imieniem Łucja.

Co niektórzy wiedzą, że imię Łucja wybraliśmy po części dlatego, że kojarzyło się nam ono właśnie ze Szwecją, krajem który lubimy odwiedzać, który nas fascynuje (i który mimo, że jest protestancki czci świętą*). Z reportażu dowiedziałam się, że 13 grudnia - w dzień św. Łucji, Szwedzi pieką szafranowe bułeczki drożdżowe z rodzynkami, które mają nawiązywać do historii św. Łucji - wczesnochrześcijańskiej męczennicy, która wyłupiła sobie oczy, by uniknąć ślubu z Rzymianinem, a następnie została ścięta. Owe rodzynki na bułeczce symbolizują oczy św. Łucji, które wg legendy w chwili śmierci "wróciły na miejsce".

Wracając do tego co usłyszałam w radio, uznałam, że upieczenie bułeczek to fantastyczny pomysł, zwłaszcza że 13 grudnia wypadał w tym roku w sobotę. Mogłam spokojnie wszystko przygotować w czasie, gdy Dominik zajmował sie Łucją. Ciasto wyrabiałam dwukrotnie (ok, nie ja, maszyna :)), bo za pierwszym razem zapomniałam dodać drożdży. Kiedy w końcu sie udało, bułeczki zostały upieczone, stwierdziłam, że i my będziemy co roku kultywować tę, związana z imieniem mojej córki, tradycję. Zwłaszcza, że Łucji smakowało. Jakby ktoś był zainteresowany, przepis wzięłam z tej strony.

Łucka wcina bułeczkę swojego imienia ;)
Poza bułeczkami, mój weekend wypełniły inne, przedświąteczne prace. Zaszalałam i przygotowałam wszystkie kartki do wysłania i rozdania oraz udekorowalam pierniczki (powiedzmy ;)), które na to czekały od końca listopada (wtedy były pieczone). Skoro wszyscy chwalą sie dziełami rąk swoich, pozwolę sobie na to i ja :)

27 kartek i każda inna :)

*no, dobra - nie do końca, jeśli ktoś jest ciekawy, jak z tą tradycją św. Łucji jest naprawdę w Szwecji odsyłam do ciekawego wpisu, który znalazłam szykując ten post - tu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz